Nie wiem, czy wspominałam Wam już kiedyś (pewnie nie, bo był to czas mojego całkowitego odcięcia od netu), że marzy mi się sesja zdjęciowa. Sesja brzuszkowa, a kiedyś może nawet pomyślę nad aktem?
No i zdecydowaliśmy się w trójeczkę, a właściwie już w czwóreczkę, na sesję brzuszkową. Odebrałam dzisiaj zdjęcia... i nie wiem co powiedzieć! Z racji wykonywanego zawodu Zaślubionego nie mogę pokazać fotek :( Obiecałam Mu, że nie będzie ani jednej fotki, która w jakikolwiek sposób wpłynęłaby na "nasz wizerunek".
No i mam za swoje! Bo zdjęciami jestem wprost zachwycona!! :)
No to będę się nimi teraz upajać.. ;)
A jutro jadę na poszukiwania idealnego przedszkola dla Pierworodnego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz